Nie spodziewałam się, że aż tak szybko przeczytam ostatnią książkę z serii „O chłopcach” autorstwa Jenny Han pod tytułem „Zawsze i na zawsze”. Nie mogłam się od niej oderwać. Musiałam dokończyć ją czytać. Nie patrząc, która jest godzina. Już po raz ostatni miałam przyjemność poznawania dalszych losów Lary Jean i Petera Kavinskyego. Wiadomo, że nasze polskie liceum różni się od amerykańskiego. I żałuję tego. Bo nie ma takich emocji, że jest się w ostatniej klasie. U nas w maturalnej klasie największy nacisk kładą na maturę. A czy ona jest ważna? Nie, nie jest. A w USA jest inaczej. Czytając „Zawsze i na zawsze” żałuję, że my w Polsce nie mamy takich zwyczajów. Bo naprawdę przydałoby się zmienić trochę zachowanie uczniów a co najważniejsze nauczycieli.
Podsumowując czytając „Zawsze i na zawsze” autorstwa Jenny Han nie mogłam się od niej oderwać. A co najlepsze przy rzadko przy której książce wstałam o 2 w nocy by ją dokończyć. Myślę, że spowodowane było to tym, że strasznie się wciągnęłam. Ale nie przewidziałam faktu, że dzisiejszego dnia będę musiała być wyspana. Mimo to polecam przeczytać ją każdemu bo naprawdę warto. Jednakże radzę zapoznać się z jej poprzedniczkami by móc się wczuć w całą akcję. I żałuję, że nie ma czwartego tomu. Bo jestem bardzo ciekawa co dzieje się z Larą Jean i Peterem.
Pozdrawiam,
Czytająca Książki 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz