Nie mogę uwierzyć, że w ciągu jednego dnia przeczytałam kolejną książkę, i jest nią publikacja K. N. Haner pod tytułem „Ring girl”. Zaczynając czytać ten wolumen nie spodziewałam się, że aż tak silne uczucie połączy dwójkę głównych bohaterów. Owszem dało się wyczuć, że wybuchnie między nimi chemia, ale nie aż tak. Ale nie przewidziałam również tego, że ojcowie tej dwójki mogą być aż tak perfidni. A szczególnie ojciec młodego pięściarza. Był gotowy poświęcić szczęście swojego dziecko tylko dla tytułu mistrza świata. A co najgorsze nie liczył się z konsekwencjami swoich czynów. Jednakże w najbardziej odpowiednim momencie pojawia się główna bohaterka. I zmienia całkowicie postrzeganie pięściarza.
Kurczę ciężko mi podsumować tą książkę w tych kilku zdaniach. Szczerze powiem, że dopiero ta publikacja otworzyła mi oczy, że rodzice mogą być aż tak zaślepieni przez osiągnięcia swoich dzieci w danej dziedzinie. I to nie ważne czy jest to sport jak w przypadku głównego bohatera, czy też gdy pociechy zdobywają inny sukces. A co najgorsze nie patrzą na uczucia latorośli i są wstanie skrzywdzić w tak zwanym wyższym dobru. Co doprowadzi do nieprzewidzianych konsekwencji. Wracając do podsumowania. „Ring girl” warto przeczytać bo człowiek nie jest wstanie przewidzieć czego może się nauczyć z tej książki. Po za tym naprawdę jest wciągająca i bardzo szybko się ją czyta.
Pozdrawiam,
Czytająca Książki 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz