Naprawdę ciężko jest mi uwierzyć, że w
tak szybkim tempie przeczytałam kolejną książkę autorstwa Mony Kasten z cyklu
Maxton Hall pod tytułem „Save us”. Po raz trzeci i ostatni miałam okazję
zapoznaniem się z dalszymi losami Ruby i Jamesa. Tym razem główni bohaterzy
publikacji przez jedno nieporozumienie ponownie się rozstają. Żadne z nich nie
pomyślało, że za wieloma nieszęściami stoi ojciec Jamesa. I nie spodziewałam
się, że niektórzy ludzie mogą być tacy bezwzględni. Nie patrzą na szczęście
swoich dzieci tylko ważne są pieniądze czy co powiedzą media. Moim zdaniem
najważniejsze powinno być szczęście pociech. Nie wiem może jestem inaczej
wychowana. Ale w moim najbliższym otoczeniu najważniejsze jest sukces dzieci.
Podsumowując „Save us” Mony Kasten jest cudowną książką. Naprawdę nie myślałam, że w XXI wieku jeszcze są ludzie dla których najważniejsze jest to co ludzie powiedzą. Owszem jestem świadoma, że jest wyścig szczurów. Ale bez przesady. Dla moich rodziców zawsze są moje uczucia, marzenia. A nie to co ludzie powiedzą. Naprawdę nie wiem co musi dziać się w głowach ludzi dla których najważniejsze jest by tylko dojść do władzy, nie patrząc na to ile ludzi zranią. Byle dojść do celu. Wracając jednak do meritum. „Save us” jest cudowną książką. A co najważniejsze bardzo wciągającą. Teraz stwierdzam fakt, że cieszę się, że przebrnęłam przez pierwszy tom, potem drugi. By dowiedzieć się, że na samo zakończenie wszystko układa się dobrze po myśli głównych bohaterów. Ale najważniejsze co sobie uświadomiłam podczas czytania „Save us” to możliwość wyciągnięcia nauki, że naprawdę przepaść między miłością a nienawiścią jest bardzo krucha i krótka. Do tego muszę przyznać, że tą część cyklu czytało mi się najszybciej. Ale co najważniejsze polecam przeczytać ją każdemu. Nie ważne ile macie lat. Bo naprawdę warto.
Pozdrawiam,
Czytająca
Książki 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz