Uwielbiam czytać książki od małego dziecka. Nie ważne było czy to była lektura szkolna czy też nadprogramowe książki wypożyczane ze szkolnej biblioteki. I nie ważne jest czy to fantastyka bądź też tematyka wojenna. Ważne żeby było co poczytać w wolnej chwili. Nie jestem statystycznym Polakiem, lubię czytać książki.
W tym tygodniu miałam
przyjemność i okazję przeczytania książki mojego dzieciństwa autorstwa Jana
Brzechwy pod tytułem „Akademia pana Kleksa”. Historia ta opowiada losy chłopca
o imieniu Adaś Niezgódka, który trafił do szkoły gdzie dyrektorem był nie kto
inny tylko pan Ambroży Kleks. Główny bohater przedstawia co dzieje się w Akademii.
Okazuje się, że pan Kleks nie uczy swoich studentów gramatyki czy tabliczki
mnożenia ale naucza ich jak być ludźmi kreatywnymi. Do tego czytelnik ma
możliwość dowiedzenia się, że ich nauczyciel jest w stanie zmniejszać się oraz
powiększać za pomocą pompki powiększającej. Towarzyszył panu Kleksowi również szpak
o imieniu Mateusz, który wcześniej był księciem. Okazało się jednak później, że Mateusz został
przemieniony za pomocą czapki, którą otrzymał od doktor Paj Chi Wo. Jednakże po
założeniu jej zauważył fakt, że guzik który miał go zmienić ponownie w człowieka
został urwany. Poprosił więc Adasia by mu pomógł szukać owego guzika. Pod koniec
książki dowiadujemy się, że pewien golarz o imieniu Filip postanowił, że jednym
z uczniów akademii powinni być jego synowie. Jednakże pan Kleks przyjmował do
swojej szkoły wyłącznie chłopców, których imiona zaczynają się na literę A.
mimo wszystko golarzowi Filipowi udało się przemycić jednego normalnego ucznia-
Anatola, który przedstawiał się jako starszy brat chłopca- Alojzego, który
później okazał się być lalką. Owa lalka zniszczyła całą akademię. Oraz wykradł
wszelkie tajemnice pana Kleksa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz