Przez ostatnie kilka dni przeczytałam książkę autorstwa Stephanie Meyer pod tytułem „Zmierzch”. Ten bestseller opowiada historię siedemnastoletniej Belli Swan oraz przystojnego Edwarda Cullena. Dziewczyna postanawia wyjechać z Phoenix w Arizonie do wiecznie zachmurzonego Forks w stanie Waszyngton. Bella zamieszkała wraz z ojcem, który był komendantem policji w Forks. Dziewczyna podczas zajęć szkolnych poznała właśnie Edwarda Cullena, który wydawało się, że nienawidzi głównej bohaterki. Ale było zupełnie inaczej. Pokochał ją wbrew samemu sobie. W trakcie rozgrywania akcji książki dowiadujemy się, że adoptowany syn doktora Carlisle’a jest wampirem. Tak samo jak reszta rodziny Callenów. Jednakże gdy Bella się o tym dowiedziała postanowiła, że nikomu o tym fakcie nie powie nikomu. Niestety Edward pomimo swoich starań nie potrafił zostawić Belli od tak. Wampir chodził za dziewczyną krok w krok niczym cień. Jednak nie przewidział tego, że Bella się w nim zakocha. Chociaż nic nie trwa szczęśliwie jak w bajce. Podczas gry w baseball przybyli nomadowie: James, Viktoria i Laurent. Jeden z nich był tropicielem. Gdy tylko poczuł zapach Belli postanowił, że na nią zapoluje. I tak niestety się stało. Jednakże Edward, Alice, Calisle, Emmett i Jasper przybyli na czas do Phoenix. Mimo to młody Callen nie przewidział tego, że ukochana będzie chciała zostać wampirem tak jak on.
Szczerze powiedziawszy pierwszy raz z tą książką miałam podajże w gimnazjum. I tak naprawdę jak w przeszłości tak i teraz czytało mi się ją całkiem przyjemnie. Chociaż po latach stwierdzam fakt, że książka jest delikatnym odmóżdżaczem ale całkowicie znośnym. Mimo to polecam ją przeczytać każdemu.
Pozdrawiam,
Czytająca Książki 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz