Tym
razem miałam przyjemność przeczytania książki autorstwa Alfreda Szklarskiego
pod tytułem „Tomek w tarapatach”. Powieść opowiada historię młodego chłopaka o
imieniu Tomek, który postanawia udać się ze Stanów Zjednoczonych Ameryki do
kraju swoich rodziców- Polski za pomocą promu. Niestety nie przewidział faktu,
że właściciel kajuty w której się nastolatek ukrywa zmusi personel statku do
wcześniejszego opuszczenia promu by mógł dalej podróżować po Afryce. Pan Brown
po odkryciu obecności młodzieńca już na stałym lądzie postanowił zaopiekować
się Tomkiem i zabrał go w głąb lądu.
Po wielu podróżach po Afryce okazało się,
że chłopiec w chwili zagrożenia życia potrafił zastrzelić dorosłego lamparta
czy nawet o mały włos nie został wodzem jednego z plemion Pigmejów. Po kilku
miesiącach wraz z panem Brownem wrócił do USA. Pomógł nawet swojemu opiekunowi
w urządzaniu pawilonu afrykańskiej fauny i flory. Nie spodziewał się jednak
tego, że w trakcie otwarcia owego pawilonu zostanie wyświetlony film, w którym
Tomek otwiera klatkę z małym lwiątkiem – Mikkim( opiekował się tym zwierzątkiem
młodzieniec)- klęcząc koło lwicy, która była bliska rozszarpania chłopca by ten
zwrócił wolność jej dziecka.
Książkę
czytałam z zapartym tchem. Mimo tego, że „Tomek w tarapatach” jest napisana dla
młodzieży. A co najlepsze książka ta jest bardzo podobna do innej serii
autorstwa Alfreda Szklarskiego o Tomku Wilmowskim, którą bardzo lubiłam czytać
będąc w szkole podstawowej czy w gimnazjum. I z czystego sentymentu wróciłam do
przygód Tomka i to nie koniecznie Tomka Wilmowskiego. Czym jest przykładem
właśnie ta książka.
Pozdrawiam,
Czytająca Książki 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz