Po raz pierwszy sięgnęłam po książkę
autorstwa W. Bruce Camerona. Bestseller opowiada historię psa- Baileya. Na
samym początku dowiadujemy się, jak nasz bohater żył wraz ze swoją psią
rodziną- matką, Prędkim, Głodkiem(bracia) oraz Siostrą. Gdzie mieszkali w
norce. Niestety po jakimś czasie najsłabszy z miotu zdechł. W tym samym
momencie całe stadko znaleźli ludzie i zabrali ich do Zagrody. Niestety niedługo
po przeniesieniu matka ucieka. Mimo to Bailey daje sobie radę aż do czasu gdy
od ludzi, którzy go zabrali z Norki do schroniska służby weterynaryjne. Mimo to
w schronisku było zbyt dużo psów i Bailey ucieka z niego. Niestety trafia na
najmniej odpowiedniego człowieka, który go zamknął w samochodzie. A w nim
temperatura bardzo szybko rosła. Z samochodu ratuje psa matka Ethana- chłopca,
który był najlepszym właścicielem jakiego tylko mógł sobie Bailey wymarzyć. W pewnym
momencie jednak pies zdycha. Odradza się w nowym ciele.
Tym razem suczki- Ellie
i jest psem policyjnym. Dzięki wielogodzinnego treningu uratowała wielu ludzi. Niestety
podczas jednej z wypraw ratowniczych straciła węch. I musiała odejść z policji
na emeryturę. Ponownie Bailey się odrodził. Tym razem urodził się jako samiec o
chwilowym imieniu Misiu-Pysiu. Jego właścicielką przez jakiś czas jest młoda
dziewczyna. Jednakże nie może go zatrzymać i oddaje Baileya do swoich rodziców.
Którzy bardzo źle go traktowali. Ojciec dziewczyny w końcu postanowił go
wywieźć. Na całe szczęście zostawił psa w okolicach farmy gdzie mieszka Ethan.
Bailey poznając znajome kąty zaczął poszukiwać swojego chłopca. I znalazł go.
Książka jest przegenialna. Przeczytałam
ją wciągu dwóch dni. „ Był sobie pies” wciąga bardzo szybko. Nie mogę się
doczekać aż zacznę czytać drugą część
Pozdrawiam,
Czytająca
Książki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz