Wyświetlenia

czwartek, 19 grudnia 2019

Był sobie pies 2 W. Bruce Cameron


       Ponownie mam przyjemność poznania dalszego życia psa imieniem- Bailey. Z tym, że teraz wabi się Molly. Opiekuje się wnuczką Ethana i Hannah- CJ. Jednakże jej matka nienawidziła psów. Nie chciała by jej córka miała jakikolwiek kontakt z nimi. Niestety nie udało jej się to. Ponieważ CJ gdy była nastolatką postanowiła przygarnąć właśnie Molly. Co było spowodowane tym, że suczka nie chciała by Clarity ją opuściła. Zwierze w trakcie swojego życia nauczyło się rozpoznawać po zapachu z ust czy człowiek ma raka! I jak to bywa znów pies zdechł. Ale nie na długo. Bailey znów się odrodził. W tym wcieleniu był samcem o imieniu- Max.
Ponownie na jego drodze pojawiła się CJ. Z tym, że nie jako nastolatka tylko jako osoba dorosła. Opiekowała się psami, które wyprowadzała na spacer. Natomiast Max trafił do niej ze schroniska. I tym razem Bailey miał szczęśliwe życie. Doprowadził nawet do tego, że CJ i jej przyjaciel z dzieciństwa- Trent – wzięli ślub. Ponownie Max zdechł i odrodził się. Tym razem jako Toby. Natomiast w tym wcieleniu wychowuje się w domu opieki dla seniorów. Nie spodziewając się spotkał ponownie Glorię( matka Clarity) i  samą CJ. Niestety szczęście nie trwało długo. CJ umarła. Tak jak i Toby. To było już ostatnie wcielenie Bailey.
    
   Słowem podsumowującym książkę pochłonęłam jeszcze szybciej niż poprzedniczkę. Bo w niecałe dwadzieścia cztery godziny. Jak na mnie to jest rekord. „Był sobie pies 2” jest naprawdę prześwietną książką godną polecenia. Naprawdę warto po nią sięgnąć i przeczytać. Szczególnie miłośnicy psów.
Pozdrawiam,
Czytając Książki 1995

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz