Ostatnim czasem przeczytałam książkę autorstwa Andyiego Weira pod tytułem „Marsjanin”. Głównym bohaterem powieści jest Mark Watney, który wraz z innymi astronautami poleciał na Marsa. Po kilku dniach pobytu na tej planecie zerwała się burza piaskowa. Współtowarzysze Marka myśleli, że został on zasypany przez marsjański piasek. Tym bardziej, że jedna z anten, która odpowiadała za łączność z Ziemią uszkodziła mu skafander. Jednakże po kilku dniach Mark odzyskuje przytomność i orientuje się, że został sam. Co prawda członkowie ekspozycji zostawili mu jakąś część pożywienia, ale miał świadomość, że na długo jedzenia mu nie starczy. Nie dość, że nie miał szans na zostanie głównodowodzącym podczas tej wyprawy bo miał najniższy stopień wśród załogi. To okazało się, że będzie jedynym człowiekiem, który umrze na Marasie. Czy Markowi uda się przeżyć? Czy ludzie ze sztabu Houston zauważą, że jeden z pozostałych łazików eksploruje czerwoną planetę? Jak zachowa się reszta załogi na wieść, że Mark jednak przeżył? Jak długo wystarczy jedzenia Watneyowi? Do jakiś odkryć dojdzie podczas przedłużonego pobytu na Marsie? Czy Mark wróci na Ziemię? Na te pytania macie możliwość odpowiedzenia sobie samemu gdy przeczytacie tą książkę.
Muszę przyznać się, że ostatnio mam mały problem z dokończeniem czytania jakiejkolwiek książki. Nie spodziewałam się, że uda mi się to z tą książką. A jednak. Gdy zaczynałam czytać nie przewidziałam się, że mi się spodoba. Zresztą jakoś nigdy nie fascynowałam się podróżami w kosmos. Ale jakoś się złożyło, że postanowiłam zapoznać się „Marsjanina”. Czytało mi się ją można powiedzieć bardzo szybko. Pomimo braku początkowego zachwytu tematyką marsjańską. Ale polecam przeczytać ta książkę każdemu, bo naprawdę warto. Dzięki tej publikacji mamy minimalną możliwość poznania jakie są problemy gdy załoga z którą poleciałeś w kosmos uzna cię za zmarłego. I masz świadomość, że prędzej czy później umrzesz z samotności na Marsie.
Pozdrawiam,
Czytająca Książki 1995
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz